niedziela, 29 stycznia 2012

Kilka fotek z mojego królestwa


 Kilka  fotek z mojego królestwa. 
Niewiele się zmieniło, 
ale pojawiły się nowe drobiazgi.
Zapraszam do oglądania.


Tuż nad wejściem do salonu wiszą moje ikony.
Strzegą i chronią nasze siedlisko.
Po codziennej bieganinie, nadchodzą chwile kiedy mogę poleniuchować w domku.
Mówię o feriach zimowych.

Zaczynam od posprzątania domu. W przerwach delektuję się pyszną kawką z mleczkiem 
w ulubionej bolesławieckiej ceramice.
Włączam jakąś muzyczkę i planuje kolejne zajęcia. Tylko dla siebie, dla rodziny, dla domku.














Fizzy Moon w wersji z sercem to prezent 
na nadchodzące walentynki dla naszej 2 letniej Majeczki od mojego syna- Mikołaja.
Uwielbiamy kupować pluszaki. Mamy już nawet sporą kolekcję owieczek. Przedstawię je następnym razem.


I jeszcze nowe magnesy od Joli. 
Kupiła je w Tchibo. 
Zdecydowanie trafiony prezent.


Zające w wersji zimowej z szalikiem. 


I trochę szarości z turkusem. 
W doniczce zasuszona ( pięknie pachnąca ) lawenda i haftowana bombka kupiona 
na kiermaszu twórców ludowych 
w Kazimierskim Ośrodku Kultury.


Zapraszam do wysłuchania - rewelacja!!!






http://mojschabbychic.blogspot.com/2012/01/decorolka.html?spref=bl

niedziela, 22 stycznia 2012

Muzycznie


Trochę wolnego czasu i poszukiwania na you tube. Efekty zamieściłam.
Było trochę wspomnień. Ale Joanna Słowińska to dla mnie coś zupełnie nowego
 i jednocześnie zachwycającego.

Ten utwór to dla mnie wspomnienia z Festiwali Folkowych 
w Kazimierzu Dolnym. Było to jakieś 15-20 lat temu. Zafascynowana muzyką łemkowską kupiłam pierwszą kasetę magnetofonową Orkiestry pod Wezwaniem Św. Mikołaja. Potem to już poleciało... Jacek Kleyff, Słoma, Dikanda...

Jak sentymentalnie to sentymentalnie...
Pamiętam koncert w kazimierskich kamieniołomach. Było naprawdę fajnie. Piękne pochodnie na skałach, biegający pomalowani neoindianie, magiczny plener i wspaniali artyści. 
Powitałam poranek z VOO VOO i Martyną Jakubowicz, wróciłam do domu i zrobiłam pranie. Wieczorem wyjechałam do Łeby.
Nie odczuwając silnie poczucia czasu korzystałam z dewizy- carpe diem. Teraz jest zupełnie inaczej. Pilnuję obowiązków, mam silne poczucie czasu a mino wszystko ciągle biegam,trudno mi się wyrobić ze wszystkim. Jak to się dzieje?!!!   


A teraz coś zupełnie innego, ale pięknego!!!!
Polecam - wysłuchać w całości.




sobota, 14 stycznia 2012

w sylwestrowy wieczór...

I jeszcze raz moja choinka. Tym razem już z piernikami.
I mieliśmy lampiony!
I śnieg!
Anioł jeszcze raz
Wielkie dzięki dla Klaudii!
Majeczka
Dodaj napis
 W tym roku sylwester w domu. Wspólnie z kilkoma przyjaznymi duszami.
Było bardzo fajnie i jednocześnie kameralnie.